Fizyka w świecie superbohaterów

Nieczęsto zdarza się, aby jeden ze słynniejszych pisarzy fantasy i science-fiction wkroczył na teren nauki ścisłej i opublikował recenzowany artykuł naukowy. Tymczasem George R. R. Martin, znany przede wszystkim jako autor serii „Pieśń Lodu i Ognia”, stał się współautorem pracy naukowej poświęconej modelowaniu w fizyce. Wspólnie z Ianem Tregillisem, teoretykiem z Los Alamos National Laboratory, stworzył ćwiczenie dydaktyczne dla studentów fizyki.
Ich praca, opublikowana w „American Journal of Physics”, koncentruje się na analizie dynamicznych układów fizycznych w ramach uniwersum „Wild Cards” – serii opowiadań i książek, której Martin jest współtwórcą i redaktorem. Historia tego świata fikcyjnego opiera się na ataku obcego wirusa, który infekuje ludzi w ustalonym stosunku: 90% ginie, 9% ulega mutacji, a 1% zdobywa nadludzkie zdolności.
Ćwiczenie dydaktyczne proponowane przez autorów polega na zastosowaniu metod fizyki teoretycznej do ustalenia, dlaczego wirus działa w tych proporcjach. Studenci mogą analizować potencjalne mechanizmy rozprzestrzeniania się wirusa i własności jego interakcji z organizmem. Głównym celem jest inspiracja do kreatywnego myślenia i działanie jak teoretycy fizyki wewnątrz fikcyjnego wszechświata.
Pomysł jest innowacyjny, ale rodzi pytania dotyczące jego skuteczności. Czy „Wild Cards” jest wystarczająco rozpoznawalną marką, by zainteresować studentów? Wiele kursów akademickich bazuje na popkulturze, jednak bardziej znane uniwersa mogłyby być lepszym materiałem do analizy fizycznej. Jak na przykład „Avengers: Infinity War” i pytanie o mechanizmy działania Snapu Thanosa, który zdaje się łamać zasady fizyki, eliminując połowę wszechświata w jednej chwili, ignorując ograniczenia prędkości światła.
Co ciekawe, Martin i Tregillis nie poruszyli kwestii, która intryguje wielu fanów „Pieśni Lodu i Ognia” – dlaczego sezony w Westeros trwają nieregularnie? Z naukowego punktu widzenia mógłby to być skutek orbitalnego chwiania się planety, ale dlaczego efekt ten miałby dotykać tylko jednego kontynentu? To zagadka idealna dla fanów i studentów astronomii.
W świecie sztucznej inteligencji również nie brakuje ciekawych odkryć. Niedawne badania nad modelem DALL-E 3 ujawniły, że generatywna AI w sposób nieświadomy odtwarza stereotypy, również te związane ze zwierzętami.
W ramach badania analizowano, jakie obrazy generuje AI na podstawie ogólnych określeń, takich jak „mądre zwierzę” czy „wierne zwierzę”. Rezultaty? Według modelu mądrość oznacza sowę, lojalność przypisuje tylko psom, a przebiegłość – lisom i szopom praczym. Problem w tym, że takie uproszczenia mogą wzmacniać istniejące schematy myślenia i prowadzić do dalszych błędów w generatywnych systemach AI.
Co więcej, AI niejednokrotnie dostarczała błędnych informacji. Przykładem jest przypadek systemu Apple News AI, który generował fałszywe powiadomienia, takie jak rzekome aresztowanie Benjamina Netanjahu. Wciąż widać, że systemy te wymagają znaczącej poprawy, zanim staną się naprawdę efektywne.
Ostatnie badania nad ewolucją hibernacji przynoszą nieoczekiwane wnioski. Okazuje się, że zdolność do wprowadzania organizmu w stan uśpienia, jak hibernacja lub torpor, ewoluowała kilkukrotnie w różnych liniach ewolucyjnych ssaków i ptaków.
Analiza różnych gatunków sugeruje, że niektóre zwierzęta wykształciły tę umiejętność niezależnie od siebie, dostosowując się do trudnych warunków klimatycznych. Ludzie jednak nie posiadają tej zdolności, choć z biologicznego i fizjologicznego punktu widzenia nie jest to całkowicie niemożliwe do osiągnięcia w przyszłości.
Dla wielu byłoby to spełnienie marzeń – szczególnie w zimowe, ciemne i deszczowe miesiące. Trzy miesiące spokojnej hibernacji? Brzmi jak doskonałe rozwiązanie na przetrwanie surowych zim.